Zmieniające się potrzeby rynku internetowego i dynamiczny rozwój content marketingu sprawiły, że coraz więcej osób postanawia rozpocząć przygodę z copywritingiem. Do podjęcia takiej decyzji przekonuje ich m.in. brak rutyny, możliwość pracy zdalnej, a także obiecujące zarobki. Niestety, nie wystarczy stały dostęp do internetu i podstawowe umiejętności posługiwania się słowem, aby zostać dobrym copywriterem. Doskonałym tego potwierdzeniem są błędy, których najczęściej dopuszczają się początkujący twórcy. Czego należy się wystrzegać?
1. Nic nie wnoszące sformułowania
“Najwyższa jakość”, “przystępna cena”, “wysoki profesjonalizm” – tego typu wyrażenia to zwykle domena opisów produktowych czy treści na stronie firmowej. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby za takimi sloganami stały konkretne argumenty. Tymczasem słowa te, które pozornie prezentują się niczym laurka, nie znaczą nic dla odbiorcy. Co więcej, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że na stronie konkurencji widnieją podobne zwroty, przez co nasza treść nie ma szans, aby wyróżnić się w oczach potencjalnego klienta.
Jeśli zatem copywriter pisze, że produkty odznaczają się “wysoką jakością”, to nie powinien takiej obietnicy pozostawić bez uzasadnienia. Wystarczy podkreślić m.in. unikalność zastosowanych składników, materiałów czy sposobów produkcji. Z kolei, jeżeli przekonuje, że daną markę cechuje “wieloletnie doświadczenie”, to niech przedstawi, jakie korzyści niesie to dla odbiorcy.
Warto wystrzegać się także określeń marketingowych typu: “najlepszy”, “najtańszy”, “najmodniejszy”, “najpopularniejszy” itp., wobec których użytkownicy są coraz bardziej podejrzliwi. Przez to, że są nagminnie używane, same w sobie nie niosą żadnego zapewnienia dla odbiorcy. Zamiast napisać, że: “oferujemy najtańsze usługi w zakresie importu aut z USA”, lepiej podać konkretne liczby: “nasze usługi w zakresie importu aut są średnio 1100 zł tańsze od konkurencji”. Co bardziej przekona użytkownika: “najlepszy system ERP na rynku” czy “z naszego systemu ERP skorzystało już 10 324 firm na świecie”?
Oczywiście, aby posługiwać się konkretnymi informacjami, copywriter powinien zadbać o dobrą komunikację ze swoim zleceniodawcą (zwłaszcza, jeśli pracuje zdalnie). Brak niedomówień czy wątpliwości pozwala także na uniknięcie ewentualnych błędów. Niestety, wyświechtane frazesy i przysłowiowe “lanie wody” bardzo często wynikają również z braku odpowiedniego researchu. W konsekwencji odbiorca napotyka w tekście parafrazy poprzednich zdań (a nawet całych akapitów), a także nic niewnoszące do tematu dygresje.
2. Nienaturalne użycie fraz kluczowych
Pomimo tego, że czasy przesadnego umieszczania fraz w nieodmienionej formie dawno się skończyły, wielu copywriterów nadal próbuje je “upychać”, nie zważając na naturalność tekstu. W rezultacie czytelnicy otrzymują treści, które już po kilku sekundach lektury “zdradzają” swoje prawdziwe przeznaczenie. Dotyczy to szczególnie tzw. fraz longtailowych, które bardzo często ukrywane są na końcu tekstu, w nadziei, że odbiorca tak łatwo nie dopatrzy się ich obecności. Przesadne stosowanie frazy w nieodmienionej formie może wpływać negatywnie na odczucia czytelnika (nie wspominając już o wyspecjalizowanych algorytmach, które mogą odczytać je jako spam). Warto zatem dbać o naturalność treści, nie bojąc się tym samym stosowania synonimów lub fraz w różnych formach.
3. Lekceważenie znaczenia tytułów i nagłówków
Kolejnym częstym błędem jest lekceważenie roli nagłówków, w konsekwencji czego ich treść nie zachęca do kontynuowania, a nawet rozpoczęcia lektury. Pomijając już znaczenie dla SEO, odgrywają one bardzo ważną rolę z perspektywy samego czytelnika. Intrygujące nagłówki i tytuły potrafią skutecznie przyciągnąć uwagę internauty, zachęcić go do przeczytania całego tekstu, a także do podzielenia się nim z innymi użytkownikami.
Jednocześnie powinny one także wskazywać, o czym będzie dany artykuł czy poszczególny akapit. Nie ma więc mowy o stosowaniu chwytliwych clicbaitowych treści, które nie mają nic wspólnego z tematyką danego tekstu. Do dzisiaj można natrafić na artykuły zatytułowane choćby tak: “Dzięki tej metodzie schudniesz 10 kg w jeden dzień” albo “Pani Kasia zginęła na miejscu, gdy otworzyła tę paczkę”. Takie działanie może doprowadzić do zwiększenia klikalności w stronę, jednak sfrustrowany czytelnik szybko zorientuje się, że został oszukany i opuści daną witrynę. W rezultacie nie będzie to miało większego przełożenia na konwersję.
Nagłówki nie tylko zwabiają czytelnika niczym przynęta, ale pozwalają mu na szybkie “skanowanie” tekstu. Skutecznie wskazują, w której części artykułu czy opisu odbiorca znajdzie pożądane dla siebie informacje. Co więcej, odgrywają ważną rolę w formatowaniu tekstu, dzięki czemu jest on bardziej przejrzysty dla oczu.
4. Zapominanie o tym, do kogo kierowany jest tekst
Nierzadko można spotkać się z twierdzeniem, że copywriting SEO to sztuka kompromisu. Tymczasem wielu adeptów tej dziedziny zapomina, że treści tworzone są nie tylko z myślą o algorytmach Google’a, ale i internautach. W efekcie wiele tekstów nadal przypomina zbitek słów kluczowych, nie przekazując czytelnikowi żadnych przydatnych informacji. Dobre treści SEO powinny być ciekawe i wartościowe dla internauty, a zarazem nieodczytywane jako spam przez roboty wyszukiwarki.
W tym aspekcie kluczowe jest także prawidłowe określenie grupy docelowej. Bez względu na to, czy copywriter tworzy opis produktu, treści do katalogu czy artykuł blogowy, za każdym razem powinien zadać sobie pytanie: do kogo kierowany jest tekst? Znajomość potrzeb i zachowań potencjalnych odbiorców pozwoli stworzyć treści, które trafią w sedno problemów i skutecznie podtrzymają uwagę czytelników. Nawet podstawowe informacje takie jak: przedział wiekowy czy płeć pomogą w tworzeniu wartościowych, bo spersonalizowanych tekstów.
5. Błędy interpunkcyjne i ortograficzne
Niestety, ale nadal wśród wielu treści opublikowanych na stronach firmowych, sklepach online czy blogach, można napotkać na błędy ortograficzne i interpunkcyjne. Nie powinno być o nich mowy nawet w tzw. preclach i zapleczówkach, które zajmują niższe pozycje w hierarchii tekstów SEO. Bardzo często obecność błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, które są składowymi thin contentu, wynikają nie tyle z niewiedzy, ile z niedbalstwa czy pośpiechu. Copywriterzy po prostu nie zawsze czytają swoje teksty przed wysyłką. Drobne literówki czy brak jednego przecinka to jeszcze nie katastrofa – gorzej, gdy pojawiają się one niemal w każdym zdaniu. Dlatego warto minimum raz pochylić się nad swoim tekstem, a także nie zaszkodzi skorzystać z jednego z dostępnych w sieci programów sprawdzających, takich jak np. Ortograf.pl czy LanguageTool.